Urlop Podłoga Wirus Kuchnia
To był ciężki urlop (jakkolwiek to brzmi). Po pierwsze - na urlopie czas pracy znacznie dłuższy niż w normalnej pracy (a czasem i do 21... od bladego świtu), a po drugie... zatrucie pokarmowe / wirus! Kumulacja tych dwóch dała się we znaki, ale w globalnym rozrachunku jesteśmy szczęśliwi bo udało się zrobić i załatwić więcej niż planowaliśmy.
Na pierwszy ogień zaraz po przyjeździe było generalne uprzątywanie syfu i wszystkiego co leżało na podłodze na parterze - wynoszenia 3 godziny :P - wreszcie byliśmy gotowi na układanie podłogi, która grzecznie już na nas czekała.
Dolot powietrza do kominka / kozy tymczasowo zakryty, gdyż koza przyjdzie później. Na razie nie ma siana. Nastepnie poleciał podkład a na to panele winylowe. Klepania gumiakiem było tochę przyznam, robota niezbyt ciężka ale monotonna. Najważniejsze to wystartować ze 2-3 paski, pomierzyć do przeciwległej ściany co by jakieś cuda nie wyszły, trzymać dylatację. 2 dni i sporo kasy zaoszczędzone. W międzyczasie wpadł kuzyn ogarnąć parę rzeczy i przy okazji skontrolował jak nam to idzie :) - egzamin zdaliśmy :P.
Cieszymy się, że udało nam się to zrobić samemu, bo jak do tej pory to niewiele mieliśmy okazji popracować u siebie...
Pomiędzy podłogą w wiatrołapie / łazience a podłogą w salonie / kuchni jest delikatna różnica w poziomach. Teoretycznie można było to wyrównać albo na poziomie wylewek - przygotowując poziomy osobno dla płytek i osobno dla winyli, albo wylewką samopoziomującą. Na poziomie wylewek nie bawilismy się w to gdyż nie było nas na miejscu i nie wiadomo gdzie miały być płytki, a teraz wylewka samopoziomująca to byłaby dla nas strata kasy - mały uskok nic jeszcze nikomu złego nie wyrządził :P. Jak to mówią - zamaskuje się i będzie - dobrze że wychodzi to pod drzwiam ;).
Co do smej podłogi, no cóż, będąc 2 tys km od domu bez możliwości przyjazdu wybór mieliśmy, oględnie mówiąc, lekko utrudniony. Wstępnie tę podłogę, która ostatecznie u nas wylądowała - odrzucilismy - w internecie wydawała się dla nas za żółta, zbyt ciepła - szukaliśmy czegoś odrobinę jaśniejszego. Gdy poprzychodziły próbki, okazało się że jest to najlepszy panel dla nas. Nie wiedzieliśmy jednak ciągle, jak to będzie wyglądało u nas na miejscu na dużej powierzchni. Na szczęscie dla nas był to strzał w dziesiątkę! Podłoga nie błyszcząca, fajnie oddająca drewniany efekt i nie żółta (wiem, że na zdjęciach wygląda jak pomarańczowa, ale taka nie jest) - kolor baaardzo zbliżony do surowej dębowej deski. Powinna być również wytrzymała - spadł mi na nią rogiem kawałek dosyć sporej płyty meblowej - aż zamknąłem oczy a w tle głowy przewijały mi się wbrew pozorom nawet dosyć kulturalne słowa.... no może nie dokońca. Już widziałem pęknięcie w swojej wyobraźni, ale nie było nawet rysy.
Do tego pójdzie ładna biała listwa wykończeniowa i wtedy wszystko powinno nabrac charakteru.
Ale przyznam szczerze - kto układał, ten wie - podłoga mega zmienia wnętrze - zupełnie inne pomieszczenia sie robią :)))))