Pozwolenie na budowe sieci gazowej :D
W koncu jest i ono. Po wielu komplikacjach w koncu doczekalismy sie pozwolenia na budowe sieci gazociagowej! Niby kawalek rurki wkopany w ziemie a cieszy jak milion dolarow :). Najwazniejsze, ze papier mamy juz u siebie w domku.
A dlaczego tak cieszy? Glowna siec gazowa biegnie po drugiej stronie drogi. Jedyny punkt w który moglismy sie wpiac lezy na posesji sasiada. I w tym przypadku slowo "sasiad" jest slowem kluczowym :). Na poczatku nie bylo mowy o podpisaniu zgody na wejscie w teren (dotyczy to zarowno sieci gazowej jak i kanalizacyjnej) w celu wykonania przylacza. Chodzenie, proszenie, dyplomacja - nie wiem, moze po prostu szczesliwy dzien - zgode podpisal! Nie zakonczylo to jednak sprawy, gdyz procedura projektowania sieci (nie przylacza), trwa okolo 3-4 miesiecy. Ten dobry dzien wiec musial trwac przez caly ten okres, poniewaz sasiad musial odbierac i podpisywac korespondencje. Ciagle mogl zmienic zdanie i narobic nam balaganu... Ale w koncu mamy!! Siec gazowa bedzie wybudowana pewnie gdzies do czerwca, a pozniej juz tylko przylacz do domu :). Niestety sukces polowiczny bo ciagle pozostaje kwestia kanalizacji, a tutaj na horyzoncie tylko czarne chmury - zgody nie bedzie. Jednakze kanalizacje mozna zastapic oczyszczalnia sciekow, a domu gazem z zapalniczki nie ogrzeje :P. Z butli nie bardzo by mi sie oplacalo, a na pompe ciepla... niestety jeszcze sa dla mnie zbyt drogie.
Za dobra rada tescia, koszt calej tej inwestycji z mojej strony spadl do kwoty 0.00 pln. Odcinek od sasiada do mojej dzialki bedzie traktowany jako siec, a nie przylacz, a koszty budowy sieci pokrywa gazownictwo. Ze wzgledu na przecisk pod droga koszt nie bylby dla mnie maly. W sumie to fajnie sie sklada, bo mamy duza dzialke, ktora moge podzielic na mniejsze, latwo uzbroic i sprzedac.